v'idelcem v musk

5.12.2010

Czas leci jak spłoszony nosorożec. /Anna Burzyńska/

Zdanie o nosorożcu, wypowiedziane z humorem i chyba trochę przez przypadek, usłyszałam podczas wykładu. A idąc kiedyś ulicą, mijałam pewną staruszkę, która mówiła coś do swojego towarzysza. Z tej rozmowy do mnie dotarł jedynie taki oto fragment:

...no i trzeba się spieszyć, a nie rozpieprzać po całym świecie!

Ja nie wiem, co znaczą te słowa. Co inne znaczą, też nie wiem. Nie rozumiem. Życia nie rozumiem. Ale kto rozumie?

22.10.2010

Jest taki moment, w którym zarzuca i właśnie o ten moment chodzi. /Budyń/

Życie jest jak patelnia: czarne i płaskie.
-powiedział pewien starszy jegomość do drugiego pana, sprzedającego książki na ul. Królewskiej w Krakowie pewnego słonecznego popołudnia. A mówił to w kontekście jakiejś niespełnionej miłości.

dlaczego zawsze chodzi o mi
(...)
skoro nie zawsze oznacza szczęście

/Pogodno/

No ale musi być przecież COŚ JESZCZE.

14.09.2010

Słowa, słowa, słowa /Szekspir/

Słowa tutaj są, zawsze kiedy chcą
Kiedy chcą bawić się mną
Największą są zagadką
Zbiorową wyobraźnią
Nieprzemijalną

/Akurat/



Words disappear,
Words weren't so clear,
Only echos passing through the night.

9.09.2010

Na świecie są tylko dwa typy ludzi. Kobiety i mężczyźni. /(500) Days of Summer/

Tak więc garść cytatów znalezionych o typie pierwszym, czyli dziś niech będzie dziewczęco:

Dziewczęta są niepoprawne. Marzną, gdzie popadnie.
/film "Żołnierz królowej Madagaskaru" z 1958r./

Eh, ta niepoprawność. Nie byłaby chyba tak dostrzegalna, gdyby każda z nas...

Zatrzymała się w cudownym wieku młodzieńczym, coraz bardziej niedostępna ustalonym formom życia i coraz bardziej obojętna na złośliwość i podejrzenia, szczęśliwa we własnym świecie rzeczywistości najprostszych.
/Gabriel García Márquez/

A jako że uważam niestety kobiety za tę bardziej nienormalną część ludzkości, to włączę również wiersz odkryty na pewnym blogu, którego już nie pamiętam. Bloga nie, a wiersz tak. Oto i on:

Pomylone słowa
składają się na cud
wiersza.
Pomyleni ludzie
składają się na cud
tego świata.

/Michał Zabłocki/

Pocieszające.

Slaba pleć, a jednak najmocniejsza... :)

18.08.2010

Noc milczała czasem tylko mrucząc jak krowa. | Wydobywam błękitność z esencji siwych godzin między północą a południem. /A. Wat/

Ciekawe.
Przed chwilą trafiłam w internecie na takie coś:


Here's the game: Grab the book nearest you. Right now.
• Turn to page 56.
• Find the fifth sentence.
• Repost that entry and these instructions, change sentence to yours
• Don't dig for your favorite book, the coolest, the most intellectual. Use the CLOSEST book.


Z czysto ludzkiej ciekawości, a po części może też i z chęci zaczerpnięcia jakiejś życiowej inspiracji na chwilę obecną, bez oszukiwania, zaczęłam szukać wzrokiem najbliżej leżącej książki. Trafiłam na czystą, białą kartkę, bo w trzymanym przeze mnie kegzemplarzu akurat przed s. 56 skończył się rozdział. To mnie zaczęło zastanawiać na tyle, że podzieliłam się tym doświadczeniem z mamą. Po chwili przyszła do mnie z jeszcze bardziej intrygującą historią. Jej książka ma swój kres na s.48.
Jakie to życie jest tajemnicze.

Na osłodę zamieszczę cytat, który kiedyś przeczytałam w książeczce okolicznościowej, przeglądanej w Empiku. Piszę z pamięci, nie kojarzę autora. Myśl, która mnie wtedy poruszyła swą prawdziwością, brzmiała mniej więcej tak:


Nigdy nie zgłębisz tajemnicy życia, chyba że wiesz, dlaczego dziecko na karuzeli za każdym obrotem macha do swojej mamy, a ona zawsze musi odwdzięczyć mu się tym samym.

27.07.2010

Życie się oblizuje /Miron/

Poniżej najlepszy moim zdaniem fragment "Inspekcji Pana Anatola", najsłabszej części serii z Fijewskim. Językowe połamańce i nieśmiertelna (dla mnie) kwestia czarującego Bogumiła Kobieli "Proszę państwa, to są szczyty perwersji intelektualnej- sok ogórkowy!" jakoś zawsze poprawiają mi humor.

6.07.2010

Tak spontanicznie, z lekka ideologicznie- Kochankowie Gwiezdnych Przestrzeni

A przed Państwem, wszem i wobec, niejaki Tadeusz Peiper w utworze:

Wśród wiórów dnia

Noc całą chodziłem po mieście.
Z błękitnego pułapu zdjąłem księżyc
i jak latarkę zniosłem go na ziemię.
Kostur jego światła rozgrzebywał mi wióry dnia
rozgrzebywał mi wióry dnia
rozrzucone na ulicy i zasypane mrokami.

Noc całą chodziłem po mieście.
Czytałem bruki zadrukowane śladami stóp,
przykładałem palce do piersi gościńców,
echa zaułków ścigałem aż do ich gniazd,
a place miejskie kładłem na dłoni
i podnosiłem do ucha.
Rano
wracałem do domu
Blady.



11.06.2010

Niech się święci czas bez sensu i bez pamięci /Naiv/

Ot, w puste wdałam się baybaiu
bez inszey racyey y przyczyny
(...)
Tak sobie bzdurzy człek szalony.

/zmodyfikowany w jednym słowie Franciszek Villon/

Pełna zawirowań wiosna i jej dni "pozłacane" staropolskimi frazesami znów, niczym Pani Orzeszkowa (lat temu dwa), wprawiły mnie w nastrój absurdalno-groteskowo-surrealistyczny. Zaowocowało to wyczynami, które widziane obcymi oczami mogą się wydać mniej lub bardziej szalone czy też dziwaczne, a traktowane jako ta przyjemniejsza część codziennego życia, urozmaicają je, ciesząc duszę i zapełniając woreczek ze wspomnieniami. Tak więc dla niejakiego uczczenia tych szybko ulotnych chwil, załączam teledyski radośnie kolorowe, znalezione z natchnienia mojego i Agi.



Cenił bowiem wdzięk samego rytuału, a zwłaszcza tych, które przynajmniej na pozór wydawać by się mogły absurdalnymi; tak, istotnie, ale pytanie: dla kogo absurdalnymi? W tym rzecz!

/A. Kuśniewicz/



A teraźniejszy czas, ten straszny, ten gorący, ten sesyjny osłabia mnie w każdej formie. Aż tęsknić zaczynam za taką bezgrzeszną frywolnością 'nicnierobienia'. Nie przejmowania się niczym i nie myślenia o niczym.



23.03.2010

Wszystko jest mniemaniem /Marek Aureliusz/

Zygmunt Bauman, omawiając zagadnienie obcości w dzisiejszym zawirowanym świecie wielkich miast przeciwstawia pojęcie „obywatelskiej obojętności” (czyli całkowitego braku zainteresowania osobami mijanymi na ulicy lub jadącymi tym samym tramwajem, z którymi jesteśmy blisko fizycznie, lecz jak najdalej duchowo”) kwestii odpowiedzialności moralnej.

Aby odpowiedzialność była moralna, nieodzowne są bezinteresowność i bezwarunkowość: troszczę się o inną osobę po prostu dlatego, że jest osobą, muszę więc czuć się za nią odpowiedzialny. Po drugie, odpowiedzialność ma charakter moralny, kiedy uznaję ją za moją wyłącznie sprawę: nie podlega negocjacjom, nie można przenieść jej na kogoś innego. (… ) Odpowiedzialność za inne ludzkie istoty wyrastająca z faktu, że są właśnie ludzkimi istotami, a także płynący z niej moralny bodziec do udzielenia pomocy nie wymagają argumentacji, uzasadnienia ani dowodów.
(…) w warunkach „uniwersalnej obcości" bliskość fizyczna odarta została z moralnych aspektów. Oznacza to, że ludzie mogą teraz żyć i działać tuż obok siebie, wpływając na swoje losy i swoją pomyślność, ale zarazem nie doświadczać moralnej bliskości, co sprawia, że wolno im nie zważać na moralne znaczenie poczynań. W praktyce prowadzi to do rezygnacji z działań, których domagałaby się odpowiedzialność moralna, bądź do angażowania się w takie działania, których by ona zakazywała. (…) Od obywatelskiej obojętności jest tylko krok do moralnej znieczulicy, do bezduszności i nie-zważania na potrzeby innych.


Właśnie… Jak łatwo czasem wtopić się w bezimienny tłum i przestać zauważać innych w potrzebie, przestać patrzeć na nich jednostkowo i zacząć ignorować ludzi w naszym mniemaniu „maluczkich”. Żyć, jakby nikt poza nami nie istniał, a ludzie byli jedynie rekwizytami ustawionymi na scenie naszego własnego teatru.

A przecież, jak zgrabnie ujął to zespół Akurat:

jeden człowiek to jeden sens
jeden sens to jeden cud




Ciepłe, wiosenne dni zachęcają do spacerów. Może jeden z nich warto poświęcić na wyprawę w głąb siebie?

Ci zaś muszą być nieszczęśliwi, którzy nie śledzą z rozwagą drgnień duszy własnej.
/M.A./

10.03.2010

Nogi mają ziemię, oczy mają niebo, nos ma powietrze, więcej jest zbyteczne. /Hubert Dobaczewski/

Powyższy zdanie pochodzi z najnowszej płyty Lao Che "Prąd stały / prąd zmienny", kopalni niezwykłych cytatów i muzycznych zagadek :)

Tak się złożyło, że wokół mnie kręcą się teraz nieustannie myśli, każące skupić się na dobrodziejstwach tego co "tu i teraz", tego co JEST.

W filmie "Afonia i pszczoły" przebiega taki oto dialog:
-No mówię, cieszę się bardzo.
-A z czego?
-No jak, z czego? Z wszystkiego. Z nieba, że jest nad nami. Z ziemi, że jest pod nami. Zimą z zimna. Latem z lata. Z ptaków, że latają.


A dzisiaj czytam:
Człowiek nowoczesny nie potrafi już organiczńe ćeszyć śę żyćem. Epidemia samobujstw, wykolejeń, załamań i pszetragedyzowań jest tylko konsekwentnym domyśleńem do końca tego zjawiska. Ten stan żeczy dłużej pozostawać bez zmian ńe może. należy pszedśęwźąć natychmiastową i energiczną akcję leczniczą. Jako jeden z zasadńiczych czynńikuw proponujemny:
Więcej słońca.

/Bruno Jesieński- "Do narodu polskiego. Mańifest w sprawie natychmiastowej futuryzacji życia", Kraków, 20 kwietnia 1921r./

Prostota. W myśleniu, mówieniu, a przede wszystkim w ŻYCIU. Jak ją osiągnąć?

5.02.2010

Ta piosenka jest pisana dla pienieniędzy /Grzegorz z Ciechowa/

Komercja. Czy to naprawdę takie proste? Utrata godności artystycznej w zamian za...
Istnieje coraz większa tendencja do upadania niegdysiejszych autorytetów muzyki "niezależnej". Hasło "Chylińska" odpowiednio skojarzy każdy, ale nie wszyscy pamiętają, od czego zaczynał taki zespół jak np. Ich Troje. Od przeróbek kawałków niemieckich zespołów punkowych. Trafiam czasem przypadkiem na teledysk do "A wszystko to..." i -o zgrozo!- obserwuję skaczących pod sceną metali i człapiące po kałużach glany.
Mnie jednak bardziej fascynują zdolności prekognicyjne obecnych gwiazdek. Z jaką trafnością potrafiły wyśpiewać sobie niezbyt chlubną przyszłość.
Na pierwszy ogień mój ulubiony teledysk z dzieciństwa.



Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam nowe wcielenie Pani Gwen Stefani, coś tam we mnie pękło. A potem, oglądając "Don't speak" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że akcja filmiku w jakiś sposób powiązana jest z rzeczywistością. Happy end mamy niestety tylko w teledysku.

Przykład kolejny. Łzy. Piosenki mające swój klimat, wokalistka skromna, ubrana na czarno, tak jak i reszta zespołu. A z czasem? Media wdarły się do duszy kobiety przecież utalentowanej, która kilka lat temu przewidziała niejako swój sposób na "sukces":

Dziś opowiem o muzyce,
Jak najłatwiej stać się sławnym.
Jak najprościej wydać płytę?
Trzeba tylko być zabawnym.

Jest potrzebny również przebój,
Proste słowa, cztery dźwięki,
Aby wszyscy mogli nucić
Kiedyś refren tej piosenki.
(...)
Zobaczycie moi mili,
Ja mam z tego satysfakcję.
Będą wszyscy się dziwili,
Że już wtedy miałam rację.


i z innego utworu:

Spoglądam czasem w lustro.
Czy jestem jeszcze tam?
Dlaczego komplikuję sobie całe życie?
Przecież im mniej posiadam, tym więcej mam.

A teraz tylko gonitwa za szmalem
I nieprzespane noce w obawie o jutro,
Ile jesteś wart, od życia dostaniesz
Niepotrzebny bagaż zmartwień oraz smutków.
Czasem warto zostawić to wszystko,
Leżeć na ulicy, wpatrywać się w niebo,
Wspominać dni, gdy było się wariatem,
Nawet mądrzy ludzie robią czasem coś głupiego.


Ostatnie słowa mogę sparafrazować w następujący sposób: "nawet głupim czasem zdarzy się coś mądrego" i zadać sobie w związku z tym pytanie: DLACZEGO tak się dzieje? Dlaczego twórcy na jakimś tam poziomie w pewnym momencie sami tak drastycznie go sobie obniżają? I następne, dotyczące tej drugiej strony barykady, czyli odbiorców. Czy ludzie uciekają w kicz dlatego, że zawsze mieli małe wymagania, a gdy już był czas, że obcowali ze sztuką po prostu dobrą, to tylko dlatego, że akurat mieli do tego dostęp- ktoś im to podsunął, było to popularne wśród znajomych... A może byli to ludzie o wcale niezłym guście, którzy przytłoczeni rozmaitymi problemami bądź też zwyczajnością prowadzonego żywota, popadli w stan intelektualnego marazmu, stracili niemal wszelkie ambicje, by się duchowo rozwijać i biernie, powolutku, poddawali się manipulacyjnej maszynce współczesnych mediów?
Gdzie leży prawda? Nawet, gdybym znała odpowiedź, nie zmieniłoby to faktu, iż jest to prawda smutna.

No cóż. Wpis ten otworzył cytat z kultowego utworu Republiki, niech więc zakończy go również klasa sama w sobie.

31.01.2010

I nie da się otworzyć wszechświata szerzej niż ludzkich ramion. /Tymoteusz Karpowicz/

Już coraz rzadziej nękają zamknięte
okna młodzieńcy swawolni, dom zamilkł,
nikt nocy nie zakłóca, próg przykładnie
kocha się z drzwiami,

co pierwej lekko tańczyły w zawiasach.
Już rzadko kiedy zakołacze w ciszy:
"To ja, kochanek twoich nocy długich,
Lidio, czy słyszysz?"

Na próżno czekasz, o staruszko płocha,
na schadzkę z amantem w uliczce ciasnej,
gdy zimny tracki wiatr naostrzy księżyc
i nowiem draśnie.

Niesyta pałasz namiętnością, żądzą,
która w szał wprawia oszkapiałe klacze,
jątrzysz wątrobę, warg ranę krwawiącą
podsycasz płaczem,

że ciemny bluszcz, mirt zielony dziewczęcy
smagłego chłopca znacznie bardziej cieszy
niż młodym wiatrem szeleszczący zimy
uplotek zeschły.

/Horacy, pieśń XXV,księga I/

Zauroczył mnie ten wiersz niezwyczajnie. Zdaje mi się, że to przez jakieś tajne związki z estetyką Gałczyńskiego, choć być może tylko ja go w ten sposób odbieram. W każdym razie, pieśń o bardzo wdzięcznym numerze 25 wyróżnia się spośród innych tekstów Tego, co to nie wszystek umarł. A potrafi on zaskoczyć jeszcze bardziej, wystarczy sięgnąć po "Epody" czy "Satyry". Podobnie jak w przypadku Arystofanesa, niejednej osobie o umyśle odpowiednio przez system szkolno-maturalny wyprofilowanym, mówiąc kolowialnie, szczęka by opadła.

Ach, opis staruszki przywołał mi wspomnienie pewnej postaci z książki i anime pod tytułem "Ruchomy zamek Hauru".




17.01.2010

I postanowiłem sobie poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę /Kohelet/

Czy takie było moje myślenie w chwili wybierania drogi oznakowanej tabliczką "studia"?
Tego nie wiem, wiem tylko, że moje zmagania z sesją wyrażają się w rozpaczliwym krzyku:

Suficie, pochłoń mnie!

4.01.2010

Jeszcze się czają niemożliwości... /Miron B./

Od dwóch dni niepojętym dla mnie zrządzeniem losu (?), spadają na mnie mniejsze i większe nieszczęścia. Nawet nie mogę powiedzieć, że "aż strach z domu wyjść", bo i tu mnie dopadają. I kiedy myślę, że to już wszystko, musi być przecież jakiś umiar, wtedy przychodzi kolejne.
I coś jeszcze.
Wczoraj, po pełnym nie do końca fajnych przygód dniu, wreszcie dotarłam do Krakowa. Wsiadam do autobusu nr 130, a z naprzeciwka spogląda na mnie jakiś nieznany pijaczek. Czy jest starszy, trudno określić, może po prostu zniszczony. Na początku łyka winko za moje zdrowie i chwali się zdobyczami w postaci schowanych w kurtce puszek piwa. A potem, niespodziewanie, patrząc mi prosto w oczy, wypala:

Wśród ludzi są dwa typy duchów, duchów rozeznania. Są duchy dobre i złe. Ja jestem dobrym duchem.

Skrywany uśmiech, pierwsza myśl: "Nie, za dużo się opowiadań fantastycznych naczytałam. To zwykły człowieczek, tak tylko sobie coś wymyślił, może gdzieś usłyszał."
I faktycznie, potem mówił już tylko przyziemnych sprawach.
Mimo to- dziwnie wrażenie, nieco paranoiczne.

A przecież, jak głosił P.K. Dick:
W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi.





3.01.2010

Nadmiar smutku się śmieje, nadmiar radości płacze. /W. Blake/

Że ogarnął mnie ostatnio Tuwimowski "sentymentalno-liryczny nastrój", postanowiłam sobie przypomnieć film pt. "Amelia". A tam:

Ludzkie życie składa się z przegranych. Przez te klęski człowiek nie wychodzi poza etap prób. Życie to próba spektaklu, który nigdy się nie odbędzie.

Ale na Nowy Rok trza się przecież odpowiednio nastroić.



A teraz wystarczy już tylko wypośrodkować...