v'idelcem v musk

4.01.2010

Jeszcze się czają niemożliwości... /Miron B./

Od dwóch dni niepojętym dla mnie zrządzeniem losu (?), spadają na mnie mniejsze i większe nieszczęścia. Nawet nie mogę powiedzieć, że "aż strach z domu wyjść", bo i tu mnie dopadają. I kiedy myślę, że to już wszystko, musi być przecież jakiś umiar, wtedy przychodzi kolejne.
I coś jeszcze.
Wczoraj, po pełnym nie do końca fajnych przygód dniu, wreszcie dotarłam do Krakowa. Wsiadam do autobusu nr 130, a z naprzeciwka spogląda na mnie jakiś nieznany pijaczek. Czy jest starszy, trudno określić, może po prostu zniszczony. Na początku łyka winko za moje zdrowie i chwali się zdobyczami w postaci schowanych w kurtce puszek piwa. A potem, niespodziewanie, patrząc mi prosto w oczy, wypala:

Wśród ludzi są dwa typy duchów, duchów rozeznania. Są duchy dobre i złe. Ja jestem dobrym duchem.

Skrywany uśmiech, pierwsza myśl: "Nie, za dużo się opowiadań fantastycznych naczytałam. To zwykły człowieczek, tak tylko sobie coś wymyślił, może gdzieś usłyszał."
I faktycznie, potem mówił już tylko przyziemnych sprawach.
Mimo to- dziwnie wrażenie, nieco paranoiczne.

A przecież, jak głosił P.K. Dick:
W świecie szaleńców ludzie chorzy są zdrowymi.