v'idelcem v musk

17.03.2017

Udźwignąć noc potrafię jeszcze /Lipska/


The meantime – chwila, w której sobie uświadamiamy, że nasze planowane przyszłe „ja” nigdy się nie zjawi, a jedyna wersja nas samych, którą mamy do dyspozycji, to ta, która jest w tej chwili. Jak gdyby rola, którą mamy w życiu odegrać, spadła właśnie na to wiecznie nieprzygotowane dziecko, które ciągle sobie nie radzi i które długo, długo, powtarzało sobie tekst pod nosem, ale wciąż go nie umie. A tu nagle zostaje wypchnięte w sam środek naszego życia, które jest już gdzieś w połowie drugiego aktu.

/hasło ze słownika „Dictionary of Obscure Sorrows”  Johna Koeniga, tłum. P. Stankiewicz/




Niewątpliwie jest to dla mnie czas krytyczny: młodość przeszła doszczętnie i nastał czas, w którym nie wolno już zapowiadać, lecz trzeba dawać rzeczy mogące istnieć, mające chociażby pewne tylko prawo do istnienia. I jednocześnie coraz jaśniej występują wszystkie braki w przygotowaniu, wszystkie zaniedbania. Rozpacz jest rzeczą łatwiejszą, niż spokojne i zimne spojrzenie na rzeczy tak, jak są one. Bardziej niż wszelkie braki kultury ciąży i jest groźniejszy wewnętrzny rozstrój woli, wzrastający brak odwagi.

/S. Brzozowski/

/Zapiski w termosie/