v'idelcem v musk

31.12.2009

I obłędna ta łza w oku krąży. I obłędna ta łza.

Nowy Rok się zbliża. Co zapowiada?

Póki co - niewesoło jest. Brak we mnie pogodzenia się z tym, co jest. Brak akceptacji tego, że przeszłość jest przeszła i nie wróci. A przede wszystkim brak nadziei na przyszłą przyszłość dobrą, lepszą niż może być.

No to coś pogodnego.
Tak?

_____

Wiemy, że stuleciu źle z gęby patrzy. Wiemy.
Więc, Boże, uchowaj nas od podejrzanej prawdy!
Bo w nocy -noc, a i w ludziach- co? czarna noc!
[a i we mnie noc czarna się płaszczy]
Człeku, puchu ty marny,
O, Ty, dezerterze moralny!
Jeśli zjadacz chleba w anioła nie będzie przerobiony,
To niechże nas rozdziobią –zarówno- i kruki, i wrony.

„Klucznik”, Lao Che

30.12.2009

Słowo numer jeden

Na początku było słowo...
U mnie na początku była idea.
A potem pewien dialog, który zmotywował mnie do założenia bloga-nie bloga, który w rzeczywistości będzie zapewne kolejnym już pamiętnikiem alternatywnym, innym od poprzednich sposobem czy to na wyrażanie siebie, czy to "trzymania" wszystkich inspiracji, a także własnych myśli skołatanych w jednym miejscu... A może po prostu chodzi o to, że spodobało mi się blogowanie, choćby i tylko dla siebie.
Bo głównie dla siebie.

A oto przyczynek do rozpoczęcia zabawy w internetowe zapiski wynurzeń mojego umysłu - rozmowa z siedmioletnim kuzynem A., czyli efekt podjęcia przez niego gry w absurd. On jest jedynakiem.

A.: Co jesz?
Ja: Jabłko.
A.: Jakie różowe.
Ja: Yhm.
A.: Jak smakuje?
Ja: Jak serce.
A.: Czyje?
Ja: A.
A.: Nie znam go. Kto to taki?
Ja: Myślałam, że to twój brat bliźniak.
A.: Rzadko się widujemy.
Ja: Rozumiem.
A.: Często mylę go ze samym sobą.

Ahoj.