A przed Państwem, wszem i wobec, niejaki Tadeusz Peiper w utworze:
Wśród wiórów dnia
Noc całą chodziłem po mieście.
Z błękitnego pułapu zdjąłem księżyc
i jak latarkę zniosłem go na ziemię.
Kostur jego światła rozgrzebywał mi wióry dnia
rozgrzebywał mi wióry dnia
rozrzucone na ulicy i zasypane mrokami.
Noc całą chodziłem po mieście.
Czytałem bruki zadrukowane śladami stóp,
przykładałem palce do piersi gościńców,
echa zaułków ścigałem aż do ich gniazd,
a place miejskie kładłem na dłoni
i podnosiłem do ucha.
Rano
wracałem do domu
Blady.