[…] Był wieczór. Księżycowi brakło więcej niż połowy.
Chciało się czegoś, co było ogromnie daleko. […]
/Jacek Podsiadło/
W oczach ludzi, w ich rytmicznym kroku, w dreptaniu, ciężkich
stąpaniach, w zgiełku i wrzawie, w powozach i samochodach, w autobusach, ciężarówkach,
w ludziach-reklamach kiwających się i powłóczących nogami, w ulicznych
orkiestrach, w katarynkach, w tryumfie, w hałasie, w dziwacznym wysokim śpiewie
samolotu tam w górze było wszystko to, co kochała: życie, Kraków*. Ta chwila w
czerwcu. Była to bowiem połowa czerwca.
/Virginia Woolf, *oczywiście w oryginale jest Londyn/