Nie popieram palenia i nie lubię, gdy ktoś z mojego bliskiego otoczenia pali. Sama sięgam po fajki bardzo okazjonalnie. Jedynym z nielicznych czynników usprawiedliwiających ten nałóg - poza tendencją do jednoczenia ludzi i dawania w prezencie takiej refleksyjnej chwili dla siebie - jest dla mnie jego wartość estetyczna, w aspekcie wizualnym, oczywiście. Wtedy jest on pociągający.
Pospacerujmy w tytoniowym transie.
Podziwiajmy pomniki,
Omówmy ostatnie wyniki,
Godzinę sprawdźmy z tą na miejskim zegarze.
Potem przez pół godziny sączmy piwo w barze.