Na początku było słowo...
U mnie na początku była idea.
A potem pewien dialog, który zmotywował mnie do założenia bloga-nie bloga, który w rzeczywistości będzie zapewne kolejnym już pamiętnikiem alternatywnym, innym od poprzednich sposobem czy to na wyrażanie siebie, czy to "trzymania" wszystkich inspiracji, a także własnych myśli skołatanych w jednym miejscu... A może po prostu chodzi o to, że spodobało mi się blogowanie, choćby i tylko dla siebie.
Bo głównie dla siebie.
A oto przyczynek do rozpoczęcia zabawy w internetowe zapiski wynurzeń mojego umysłu - rozmowa z siedmioletnim kuzynem A., czyli efekt podjęcia przez niego gry w absurd. On jest jedynakiem.
A.: Co jesz?
Ja: Jabłko.
A.: Jakie różowe.
Ja: Yhm.
A.: Jak smakuje?
Ja: Jak serce.
A.: Czyje?
Ja: A.
A.: Nie znam go. Kto to taki?
Ja: Myślałam, że to twój brat bliźniak.
A.: Rzadko się widujemy.
Ja: Rozumiem.
A.: Często mylę go ze samym sobą.
Ahoj.