Sfinks sprawiał wrażenie rozdrażnionego. Usiłował nie dać tego po sobie poznać, zmusił się nawet do śmiechu, ale śmiech zabrzmiał nieszczerze.
— Dobrze. Widzę, że jesteś domyślny. W takim razie odpowiedz na drugie pytanie: co jest puste jak
dziura, szare jak mysz o zmierzchu i głupie jak program telewizyjny?
Ed zastanowił się, marszcząc brwi.
— Masz czas do jutra —
przypomniał sfinks z ważną miną.
— Nie trzeba. Już wiem,
co to jest: moje życie.
/Topor, „Bez
kompleksów”/