Miłość duszy jest istnieniem w
czasie, zmysłowa – przemijaniem w czasie, i właśnie do wyrażenia tego
ostatniego żadne medium nie jest bardziej stosowne, jak muzyka, ponieważ jest
ona o wiele bardziej abstrakcyjna niż język, więc też nie wypowiada tego, co
poszczególne, lecz to, co ogólne, w całej jego ogólności, wypowiada tę ogólność
nie w abstrakcyjnej refleksji, ale w konkretyzacji bezpośredniości. /S. Kierkegaard/
Albo zamykam niezmęczone oczy, aby nic nie widzieć. Oczy przekazują myśli, więc od czasu do czasu je zamykam, żeby nie musieć o niczym myśleć. Kiedy się po prostu jest i nic się nie robi, czuje się nagle, jaką uciążliwą rzeczą jest istnienie. Nie robić nic, a mimo to utrzymać postawę, to wymaga energii, a o wiele łatwiej jest już tym, którzy coś robią.
/Robert Walser/
"Moje kroki" Kroki moje jak słowa wypowiedziane zwracają się ku miastu Jestem zbłąkanym akordem który się słyszało i który na próżno szuka swego gniazda Lecz między gałęziami błagającymi Dzień prześlizguje się jak pieszczota A ja idę idę idę Chory dniami mojego życia
/José Rivas Panedas; tłum. T. Peiper/
Masz odwagę przeglądać się w Newie?Masz odwagę stąpać po
mostach?...Mówią o mnie, że mam w oczach
rozpaczOd tej chwili, gdy wyśniłam
ciebie. /A. Achmatowa/
Mógł bardzo długo oszukiwać siebie, ale to nie zawsze jest zdrowe. A potem przychodzi reakcja bezlitosna. Zafałszować uczucia można, ale nikt z tego nie jest zadowolony. Kłopotliwe odosobnienie i koniec. - To wszystko zależy od tego, jaki jest stosunek człowieka do człowieka, a na razie ta sprawa jest zupełnie martwa. Uważam, że gdybyśmy tak przebadali do gruntu, jak ludzie odczuwają się wzajemnie, toby wyszło bardzo źle. Na razie każdy człowiek i na pewno każdy człowiek odczuwa w drugim jakąś groźbę. - Bardzo zasmucające. Myślisz, że to wszystko skutki fałszywie pojmowanej cywilizacji. Co? - Nawzajem się lękamy. Coś w tym jest. Może to kwestia indywidualizmu.
Pozbądź się rzewności głosu, bo to są takie zużyte jedwabie [...] Samotność powoli zaludnia się, a cierpienie ulata na swoich czarnych skrzydłach.
/Leopold Buczkowski/
Że nie zmienię sie nagle w kogoś Kim nigdy nie chciałabym być. /M. Sadowska/
Dzisiaj mija równo 8 tysięcy dni, odkąd przyszłam na ten świat. A z każdym tym dniem, pojawia się (i znika), spełnia się (i nie spełnia!), niekończący się szereg przeróżnych życzeń. Realnych, niemożliwych, absurdalnych, czasem paradoksalnych, a czasem całkiem łatwych do zrealizowania. A jak się ma życie do życzeń? Powiedziałabym, że zawile.
To piękna rozkosz przepierdolić kawał życia. Tę jedną, jedyną rzecz, którą się dostało. Na to trzeba mieć gest. Nie można być ściubolem, co to liczy każdą godzinę, że to trzeba tak, a to trzeba tak.
Jak bumerang wraca do mnie myśl o tym, by nie przestawać się dziwić światu. Nie wpaść w pułapkę mechanicznego wykonywania codziennych czynności, bez refleksji nad ich niecodziennością właśnie- przecież nic nie jest nigdy takie samo. A i tak się o tym zapomina, zbyt często niestety. I...
Tak przepada, zmieniając się w nicość, życie. Automatyzacja zjada rzeczy, ubranie, meble, żonę i lęk przed wojną. /Wiktor Szkłowski/
/Robert Doisneau/
Dlatego czarują mnie zawsze takie np. wyznania:
Wszystko, co spotykam, jest silniejsze niż ja. Muszę potem dojść do siebie, oprzytomnieć. Nie tylko ludzie tak na mnie działają, ale choćby i księżyc w pełni, nie jestem w stanie na niego spojrzeć, najpierw muszę popatrzeć w lewo, potem w prawo, i dopiero wtedy, przejęty do głębi, spoglądam mu w oczy, i za chwilę przymykam powieki, tak jakby spojrzała na mnie piękna kobieta, o ktorej wiem na pewno, że gdyby tylko mnie zagadnęła, zaraz zacząłbym mowić od rzeczy. Z trudem dochodzę potem do siebie. /B. Hrabal/
I znów, zamiast zacząć myśleć poważnie, urządzam sobie jakieś "nieprzerwane dylu-dylu"... Wisząc trochę niewygodnie Na substancji ryzykownej Która to określa byt mój śmiały Na poziomie dość niedbałym /Lech Janerka/
Karmię zgłodniałe ciało Słowami, jak owocami; Piję jak zimną wodę Słowa ustami, haustami, Wdycham je jak pogodę, Gniotę, jak listki młode, Rozcieram zapachami.
Nie popieram palenia i nie lubię, gdy ktoś z mojego bliskiego otoczenia pali. Sama sięgam po fajki bardzo okazjonalnie. Jedynym z nielicznych czynników usprawiedliwiających ten nałóg - poza tendencją do jednoczenia ludzi i dawania w prezencie takiej refleksyjnej chwili dla siebie - jest dla mnie jego wartość estetyczna, w aspekcie wizualnym, oczywiście. Wtedy jest on pociągający.
Pospacerujmy w tytoniowym transie. Podziwiajmy pomniki, Omówmy ostatnie wyniki, Godzinę sprawdźmy z tą na miejskim zegarze. Potem przez pół godziny sączmy piwo w barze.
Zwracam uwagę na słowa. Czepiam się tekstów piosenek, łapię ludzi za ich powiedzonka, chwytam cytaty. Bo tak jak Bachtin „żyję w świecie cudzych słów. Całe moje życie polega na orientowaniu się pośród nich, reagowaniu na nie.”
panna.szaley@gmail.com